Cześć kochani! Długo się nie odzywałam, ponieważ obowiązki związane z hodowlą i rozwój marki Doodle Pals pochłania mi masę wolnego czasu. Do tego doszły kolejne obowiązki, między innymi kwestie marketingowe dla obu moich przedsięwzięć. Najnowszym efektem takiego działania jest współpraca z marką Vogue, dzięki czemu pojawiłam się we wtorkowym wpisie “Redakcja Poleca”.
Dla części z Was może to być zaskakujące, że przy prowadzeniu dwóch wymagających marek: hodowli cavadoodle i start-upu (bo tak w sumie należy rozumieć Doodle Pals) zajmuję się marketingiem. Prawdę mówiąc, czasami zwyczajnie nie mam na to sił, chciałabym ten czas poświęcić dla rodziny, dla swoich czworonogów, jednak widzę owoce takiego działania.?Przede wszystkim – Doodle Pals zyskało na rozpoznawalności dzięki współpracy z portalami branżowymi. Marka zaczęła docierać do osób, które wcześniej nie słyszały o hybrydzie doodle, a tym bardziej nie wiedziały o istnieniu mojej hodowli. Dzięki temu możliwy jest rozwój sklepu i poszerzanie jego asortymentu, a co za tym idzie – rozwijają się także współpracujące ze mną kameralne szwalnie i lokalne zakłady produkcyjne. Wasze wzmożone zainteresowanie i siła marketingowa, którą staram się Tworzyć, pozwala także na wsparcie Stowarzyszenia Obrońców Zwierząt “As”, do którego trafia część dochodu wypracowanego przez Doodle Pals w postaci akcesoriów dla psów. Jednocześnie staram się unikać w moim działaniu nachalnej promocji, nagabywania reklamami google czy facebook ads – wiem, że mogłoby to być irytujące dla niektórych osób.?
Ponieważ wpis traktuje o marketingu, chcę się odnieść do obrzydliwego oskarżenia usłyszanego od jednego z ZKWP-wiczów, który myśli, że przynależność do związku daje mu prawo do oczerniania i pomawiania hodowców hybryd! Posądzono mnie o rozdawanie psów celebrytkom jako forma barteru: ja Tobie doodle’a, Ty mi reklamę.? Pomijając absurdalny tok myślenia i brak jakiejkolwiek wiedzy na temat mojej działalności owego hejtera, chcę jasno i wyraźnie podkreślić: psy to nie zabawki! Mówiłam i pisałam o tym już wcześniej, moje zdanie w tej kwestii się nie zmieniło i nie ulegnie zmianie. Psy to nie towar, którym można przehandlować ludzką życzliwość, na którym można się wylansować czy wypromować. Niezależnie od tego, czy zgłasza się do mnie celebryta znany z pierwszych stron gazet, czy zwyczajna, polska rodzina, każdy traktowany jest jednakowo. Każdy musi poddać się ankiecie weryfikacyjnej, a po weryfikacji musi odczekać swoje na nowy miot, za który płaci. Wielkie nazwiska, pozycja społeczna, wykonywany zawód czy jakikolwiek szantaż emocjonalny nic tu nie zdziała – wszyscy jesteśmy równi sobie i tak też wszystkich będę traktować. Jeśli hejter, który miał odwagę stworzyć tak obrzydliwe oskarżenie pod moim adresem to czyta, to chciałabym go serdecznie pozdrowić i życzyć mu odrobiny więcej wiary w ludzkość. Proszę nie mierzyć ludzi swoją miarą i nie insynuować rzeczy, do których Pan sam byłby zdolny w prowadzeniu swojej hodowli bulterierów…
Miłego dnia 🙂